Ewo... no jak nic, bierzesz mnie pod włos...

i teraz muszę się wykazać, by posuchy, która co i rusz gości w tym wątku, nie było
Nelu... całkiem możliwe, że faktycznie wyczerpałam limit śniegu przeznaczony na ten sezon...

ale kto wie, może jeszcze jakiś łaskawy opad w styczniu się zdarzy... albo w kwietniu na ten przykład...

szkoda jednak, że nie teraz, gdy na noc wigilijną zapowiadają trzaskający mróz
Zastanawiałam się po Twoim wpisie, jakie konkretnie żywisz obawy co do rodka i co mi umknęło? Że w donicy opatulony nie będzie czy że miejsce na zimowanie nie takie czy jeszcze coś innego? Ale po naszej rozmowie skonstatowałam, że Ty nie o rodka się martwisz a o donicę...

no ja wiem, że ona piękna, ale uparcie się będę trzymać tego, że ma być też mrozoodporna... i woda w niej nie stoi, ino rodek rośnie...

ale tak, jak Ci obiecałam, na czas najbliższych mrozów przesunę ją pod ścianę tarasową... dla spokojności Twego serca
Sibi... 7! Ho-ho!

Idziesz w brawurę!
Pani też będzie z astrów
zadowolona...

a ja ze swej strony będę się starała, by mój ogródek swej
zarąbistości nie stracił
Danusiu... no jak dmuchnęło od Ciebie, to nie szło inaczej i pobieliło... na 2 dni...

gorzej teraz, bo w prognozach straszą mnie nocą wigilijną z -12 °C na sucho, bez ociupinki śnieżku...

na szczęście w odwodzie mam 2 wory igieł od Margotki, to choć je na paprocie sypnę... i będę miała ogród zamiast zaśnieżonego, to zaiglony
A rodka polecam, tylko musisz go sobie wytropić... mnie 'Schneekissena' wyszukała Ania...

a raczej trafiła na niego całkiem przypadkowo... na szczęście Ania ma w takich sytuacjach zwyczaj dzwonić i pytać: Znasz? Brać? Ciąg dalszy jest łatwy do przewidzenia

Bo generalnie to w szkółkach w ofercie go nie uświadczysz, ale jak wiadomo centra ogrodnicze rządzą się innymi prawami i miłe niespodzianki się zdarzają...

zaś cena 30zł - zamiast 30 eurasków, gdybym chciała go sobie ściągnąć z
zagramanicy 
- to jest bonus nad bonusy
Marzenko... to jak już się łanu astrowego doczekasz, nie omieszkaj się nim pochwalić
Kasiu... nie musisz się tłumaczyć z braku zakupu... a ja bynajmniej miłych gości strefy cienia z tego nie rozliczam...

przymiotno u Ciebie też robi robotę...

no i przecież nie chodzi o to, by bezrefleksyjnie powielać rozwiązania innych ogrodników a o to, by znaleźć odpowiadającą nam z takich czy innych względów roślinę, która zaakceptuje nasze warunki ogrodowe... ot i cały klucz do pięknych widoków...

mnie z astrem rozkrzewionym się udało i myślę, że jest on na tyle pancerną rośliną, tolerującą raz, że suszę, dwa, że cień, że uda się też w innych ogrodach... mam jednak u siebie szereg roślin, które ponoć do cienia/ półcienia się nadają, ale mimo moich starań, piękne i bujne być w moim ogrodzie nie chcą, choć w innych takie właśnie a i owszem są... i tylko wieczna z nimi frustracja...

chyba zaraz o nich opowiem.
Swietko... wiem, że w Twoim ogrodzie latem bywa ekstremalnie sucho, ale jestem przekonana, że aster rozkrzewiony da sobie radę i u Ciebie
Ewik... ojojoj... jednym tchem a to przeca nie kryminał...

miło mi, że się podobało...

a są szanse, że podzielisz się z nami swoimi widokami ogrodowymi?
Edytko... na Twoich połaciach to się jeszcze duuużo zmieści... już jestem ciekawa, gdzie te astrowe obłoki będą się u Ciebie unosić
Ty mnie się pytasz o donicę... a ja po tym, jak Nela sprzedała mi swoje obawy, pomyślałam: zapytam Edyty...

bo kto, jak nie ona, wie, jak to z tym zimowaniem donic ma być...

w końcu moje donice to konsekwencja widoku Twoich donic... i co teraz?
Tymczasem plan, który zawczasu powzięłam, zakładał, że szkliwione donice, co to mrozoodporne mają być...

a których się dochrapałam w tym roku 4 (pierwsza z rodkiem, druga z klonem, trzecia i czwarta ze śpiącymi w tej chwili hostami), zostawiam na pastwę mrozu... tym bardziej, że od kilku lat zimują w moim ogrodzie, tyle że pod murem, gdzie opadów jest zasadniczo najmniej, także zwykłe domowe doniczki ceramiczne, bynajmniej nie mrozoodporne (z hostami, które w sezonie okupują schody tarasowe) i z tychże dotąd pękła mi tylko 1 sztuka... no ale że faktycznie idzie mróz dwucyfrowy, to... jak już wspominałam, dla spokojności serca Neli...

plan koryguję i jutro/ pojutrze wszystkie mrozoodporne szkliwione sztuki powędrują na taras pod ścianę i być może pod flizelinowy kocyk... a niemrozoodporne zostają tam, gdzie są, tylko dostaną czapę z kory, liści i igieł
A Ty jak będziesz postępować ze swoimi donicami?
Tomasz... chyba Ci się nudzi...

poinspirowałbyś nas lepiej jakimś nowym wątkiem paprociowym
Gosiu... a zaintrygowanie to tym konkretnym rodkiem czy formą uprawy? Czyżbyś jakieś plany rodkowe miała? To mów... mów mi o tym...

i tylko dodam, że nie każdy różanecznik do donicy się nadaje, ale takie
maleńtastwa o powolnym wzroście to przecież aż się proszą o należyte wyeksponowanie
W ogrodzie na ten moment mam zasadzone 2 maluchy, oba Duńczyki:
>> 'Needle Dane' oraz
>> 'Birck's Dane' i muszę rzec, że w sezonie to mało co je widziałam... tyle co wczesną wiosną, bo potem dały się przerosnąć tulipanom...

a chwilę potem hościskom...

dopiero w listopadzie pokazały się w całości na nowo...

i też przemyśliwuję, czy je nie przesadzić do donic... tudzież druga opcja to przetrzebienie towarzystwa wokół
To co, może tym razem październikowe obrazki tudzież dywagacje? Zapraszam
Z początkiem miesiąca aster rozkrzewiony czyli moja niezaprzeczalna gwiazda sezonu i zwycięzca w kategorii: bezproblemowe kwiaty w suchym cieniu...

nadal pozostawał w formie
Dopiero połowa października przyniosła masowo zasuszanie a następnie utratę płatków i tak zwaną fazę przejściową w jego rozwoju... czyli przejściowe zbrzydnięcie...

po czym weszliśmy w etap puchatych kulek
To dla odmiany moje frustracje... czyli podium kwiatowych rozczarowań, jeśli chodzi o kwiaty późnego lata i jesieni w strefie cienia
Pierwsze miejsce w kategorii kwiatowych porażek - trójsklepka... z wielopędowego egzemplarza z mnóstwem kwiatów, podarowanego mi w zeszłym sezonie przez Basię, w tym doczekałam się pędu sztuk 1 i 3 rozwiniętych kwiatów, kolejne 2 trójsklepkowe egzemplarze nie zdołały rozwinąć pąków wcale... a jeszcze inne - a było tych zakupionych odmian i gatunków w ostatnich 2-3 latach 4 po 2 sztuki - przepadły już na amen... i jak tu żyć, gdy taka piękność ma mnie w nosie

Ania podsunęła mi jeszcze pomysł, by celem eksperymentu przenieść trójsklepkę do doniczki i zastosować hydrożel... taka ostatnia szansa, zakładając ofkoz, że mi się ta jedna czy druga trójsklepka w przyszłym sezonie na rabacie pojawić raczy
Miejsce drugie - świecznica... uwielbiam za zapach...

niestety z sezonu na sezon z kwitnieniem coraz gorzej, w tym żaden z 4 egzemplarzy ciemnolistnych 'Pink Spike' nie wykształcił pędów kwiatowych, natomiast egzemplarz zielonolistny 'Prichard's Giant' popisał się li tylko tą maleńką kolbą... ale i ona potrafiła rozsnuć wokół siebie cudowny aromat...

za krótka to jednak była chwila, za krótka... no i jeszcze świecznica japońska 'Cheju-do', ta może by i kwitła, bo dotąd czyniła to corocznie, ale nim zawiązała pąki, została stratowana przez koty i ledwie jej pojedynczy listek się uchował
Miejsce trzecie - zawilec... ech... ileż ja bym dała za te łany pełnego wdzięku kwiecia, które widzę i podziwiam w innych ogrodach... no niestety... jedynym współpracującym u mnie zawilcem jest 'Praecox', ale - żeby było śmiesznie - tylko 1 egzemplarz na 3 posiadane... ten wydał w sumie kwiatów 13, pozostałe ani jednego... i bądź tu mądry...

zakwitł jeszcze kilkoma kwiatami zawilec, którego mam od Edytki... inatomiast inne odmiany w tym 'Honorine Jobert', 'Rotkäppchen' czy 'Lorelei' też nie pokazał ani jednego kwiatka
No czemuż mnie to podium zwodzi i zawodzi? Łkam w nieutulonym żalu... a odpowiedź jest chyba prosta... za sucho, za ciemno...

i akceptacji na takie warunki ze strony wymienionych roślin brak... stąd i z pięknych, kwietnych łanów nici!

A czy ta świadomość oznacza, że dojrzałam już do ich pożegnania? No właśnie... tego jeszcze nie wiem
Tyleż tytułem jeszcze jesiennego marudzenia
To może na koniec dobre słowo by się zdało...

zatem o hostach... bo te, jeśli o kwitnienie chodzi, w strefie cienia nie zawodzą... insza inszość karlenie, taśmienie i zanikanie...

ale o tym kiedy indziej... ja zaś lubię te ich skromne, dzwoneczkowe kwiaty... do tego termin kwitnienia poszczególnych odmian jest na tyle rozstrzelony, że w zasadzie można powiedzieć, iż kwitną mi cały sezon
Na ten przykład 'Grand Slam' z początkiem październiku dała czadu, że hej