Basiu nowa rabatka w tegorocznych bezdeszczowych warunkach pewnie jakoś przebieduje, a czy kompozycja się udała okaże się pewnie w przyszłym roku jak rozłożę rurki nawadniania.
Na Twojej glinie przynajmniej jak coś z nieba spadnie to ziemia tą wilgoć potrzyma, a u mnie co nakapie to zaraz w dół przeleci i pożytku z tego starczy na dzień góra dwa.
Są jednak plusy mojego piachu, kopie się w tym lekko niezależnie od tego czy mokro czy sucho, koparka więc niepotrzebna, a i chorób grzybowych jakby mniej.
Znam twoje problemy doskonale bo miałem takie warunki w moim starym, rodzinnym ogrodzie na Podkarpaciu. Tak a propos koparki to ile masz tych hektarów że aż tak zainwestowałaś?
Skoro już o wadach lekkich gleb piaszczystych zacząłem to tym razem będzie trochę o tym jak rozwiązuję ten problem by trochę sobie ulżyć w podlewaniu
Oprócz polepszania warstwy humusowej (powiększania jej grubości i zawartości próchnicy) by zwiększyć chłonność i utrzymywanie wilgoci, przydatne, szczególnie na dużych rabatach jest nawadnianie.
Rozkładam na nich linie kroplujące, które może nie wyglądają najlepiej ale chyba są najlepszym rozwiązaniem gdyż pozwalają na podlewanie nawet w pełnym słońcu.
Najlepiej robić to wczesną wiosną gdy rośliny dopiero zaczynają wegetację i da się to wykonać bez większych uszkodzeń bylin i krzewów.
Linie są wprawdzie elastyczne ale przy dużych odcinkach i tak wymaga to sprawności cyrkowej gdyż ciągle się skręcają i zaginają…
Zanim jednak rozłoży się ten końcowy element systemu to trzeba jakoś dostarczyć mu życiodajnej wody. No i właśnie ułożyłem kolejne dwie magistrale doprowadzające i założyłem 9 nowych studzienek,
razem będą więc trzy sekcje po 4 studzienki na każdej. Do każdej studzienki będzie następnie podpięta linia nawadniania, jakieś 100 metrów bieżących. Czyli jakiś 1200 metrów bieżących linii kroplującej
Cały ogród został jednak zruinowany rowami pod rury, a szczątkowy trawnik wypalony suszą wygląda jak pustynia
Rowy kopałem na jakieś 30 cm, choć nie wiem czy to nie za płytko …
Początkowo używałem czarnych rur do nawadniania ale zdarzyły się już dwa uszkodzenia więc stopniowo przechodzę na grubsze, niebieskie…
Buduję to nawadnianie zupełnie amatorsko, a że robię to pierwszy raz więc wszystkiego uczę się na bieżąco.
Specjalista pewnie złapałby się za głowę ale za to mam zabawę przy rozwiązywaniu problemów o których nie miałem pojęcia
Tu jeszcze zdjęcie po zakopaniu całości. Trawnik na szczęście w tym roku mizerny z powodu suszy więc i powstałych szkód nie ma co żałować