Napisałam się i post poszedł w kosmos...
Było zimno, teraz jest już ciepło i pada

wszystko dostało kopa i rosnie jak szalone.
Przybywa kolorków...
Ostatnio kręcą mnie takie miniaturowe roślinki jak cymbelaria, którą dostałam od Gosi (z Łowicza)
Orlaya pokazała się w wielu miejscach na rabatach. Szkoda, że nie jest wieloletnia, ale mam nadzieję, że się będzie siała na potęgę, bo podoba mi się bardzo.
Nasiona potrzebują jednak przemrożenia. Dopiero po pobycie w zamrażarce i wysianiu , w tym roku dała czadu.
Uruchomiłam w końcu moją dziurkę w ziemi z wodą. Najbardziej ucieszyła się żabka, chyba ubiegłoroczna rezydentka.
Deszczyk bardzo potrzebny, ale to ślimakowe towarzystwo tez poczuło blusa i zaczyna wyżerać mi hosty

. Nigdy nie stosowałam niebieskich granulek, ze względu na innych mieszkańców ogrodu, ale widok dziurawych liści może zmienić moje nastawienie.
Podobnie jak w tym roku nie pozwolę mrówkom zniszczyć mi warzywnika. Takiej inwazji tych małych potworków nigdy nie miałam. Zawłaszczają wszystko...trawnik, warzywnik, rabaty, każdy kamień, nawet meble ogrodowe. Masakra.
Dobrze, że z daleka ich nie widać...