Filipów jest sporo wśród iglaków www.edwinsmitsconifers.com/filip.asp Jest też sośnica japońska "Little Filip".
Są róże "Patrick", "St. Patrick", "Patrick Devedjian", o Konstantego natomiast trudno .

Rozsieją się Elu, na pewno. Najgorzej przy 2-3. Potem to idzie w skali logarytmicznej! Przebiśniegi też u mnie dostały po mrozie.

O tak, dorwać roślinkę imienną dla najbliższych czasami graniczy z cudem. Daremnie szukam Sylwi i Justyny, niby są, powojnik Sylvia cośtam ale nie do zdobycia, a Justynkę miałam jaśminowca malutkiego i zimy nie przetrwał.
To że gdzieś niby są ale u nas nie do zdobycia.

Żaneta, u mnie podobna temperatura była i też bez śniegu, trochę biegałam z pudłami, wiadrami i włókniną, przykrywałam głównie ciemierniki.
Skuszona wcześniejszym ciepłem wyniosłam na taras eszewerie i o nich zapomniałam .
Ciemiernik Stefania, tegoroczny zakup, zmienia kolor kwiatów.



Pojemniki to ocynkowane wiaderka różnych rozmiarów.

Janeczko, powiem Ci, można na Ciebie liczyć .
Inna sprawa, że jeśli nawet jest nazwa, to nie każdą roślinę można łatwo namierzyć.
Róża Patrick Devedjian jest tego roku u p. Tomka, to nowy produkt, tak sądzę (skoro jej imiennik zmarł w 2020 r.).
Z iglakami nie zawsze mi po drodze, ale gdyby Filip mi się trafił, nieważne, że mój nietypowo przez 2xp.

Miłko, muszę się postarać nie grzebać w ciemiernikach, dać im szansę na rozrośnięcie.

Majko z Justynką kojarzy mi się tylko dynia (ale to się chyba nie liczy) a z Sylvią dalia, też pomarańczowa.
No właśnie, czasem te nazwy są, ale roślina trudna do zdobycia, z czasem coś się jeszcze trafi, a może same jakaś siewkę tak ochrzcimy, to jest myśl - chrzciny zrobimy wybranej siewce ciemiernika i w ten sposób będzie u mnie Kostek miał roślinę i będzie imprezka .
Edit: hm... w tej sytuacji trzeba byłoby chyba więcej siewek ochrzcić,
żeby wszyscy czuli się ważni i docenieni .

Wczoraj gimnastykowałam się na drabinie, wycinałam wino z garażu i mocowałam do kratki różę Lykkefund, całe szczęście, że ona nie jest taka bardzo kolczasta, choć i tak musiałam rysę na nosie maskować pudrem, bo wieczorem wybrałam się na Księżniczkę Czardasza w Operze Lubelskiej.
Dzisiaj pada i trochę szkoda, że nie zdążyłam rozsypać nawozu na trawniku, ale coś za coś, obcowanie ze sztuką wymaga poświęceń
Dzisiejszy deszcz pewnie sprawi, że wszystko się bardziej zazieleni, widziałam, że ciemierniki bardziej rozchyliły pączki, ale pogoda nie zachęcała do spaceru, nawet krótkiego.

Tak, "Patric Devedjian" to tegoroczna nowość we Floribundzie.
A sama szukam derenia kousa "Baśka", jako pary do "Teresy". Nie wiem, co za zaćmienie mnie wzięło, że jak były kilka lat temu dostępne w szkółkach Konieczko, to wzięłam tylko "Teresę" .

Piękna wiosna u Ciebie Elu, ale przecież nie samym ogrodem człowiek żyje Opera pewnie wspaniała, my też liznęliśmy kultury i teatr i muzeum...
Co do imiennych roślin to ja już od dawna takie zbieram. Zaczęło się od wnuczki Oleńki i liliowca brata Franczaka a teraz chyba będę nazywać swoje siewki liliowców brakującymi imionami

edulkot napisał:
gdybyś chciała jeszcze raz spróbować, to jest dostępna u Kalisiaka i w drzewka-faworytka.pl

janka.p napisał: Janko to że u Kalisiaka jest Justynka to wiem, ale od niego nie chcę kupować, on wszystko sadzi w torfie i spora sadzonka może znowu nie dać rady tak jak rodek Kazimierz Wielki którego jedną ręką wyciągnęłam z ziemi z kilkoma nowymi korzonkami. Bywa u Konieczki i może pojawi się trochę później.

edulkot napisał:
raczej nie, to centrum ogrodnicze, biorą towar ze szkółek, nie hodują sami. Nie kupowałaś tam samych wrzosowatych? Ja u nich kupowałam powojniki, byliny, kilka iglaków i przychodziły w doniczkach firmowych producentów, z podłożem różnym, w zależności od roślin.
Ta "Justynka" u nich jest ze szkółki Szmit, która nie uprawia wrzosowatych, jeżeli stosują torf to raczej jako dodatek rozluźniający do podłoża a nie jako podłoże samo w sobie. Odkąd torf jest w UE na cenzurowanym producenci starają się od niego odchodzić, bo robi się coraz droższy i wymaga dodatkowej papierologii.

Janko to ciekawe co piszesz o torfie.
U Kalisiaka kupowałam też inne, rudbekie, dzielżany i wietlice. Wszystko było z torfem, ale to było w 2019, może coś zmieniło się.

Janko, no i zamówiłam sobie Patryka, ale jedną różę wysyłać?
to dodałam sobie nową Elizabeth Austina i odkupiłam Bukavu,
którą uwielbiałam, ale którejś wiosny wyciągnęłam z ziemi podgryziony suchy krzak.
A nie mam przecież miejsca na róże.
Pokombinowałam, i tak obie różowe wsadzę na krańcu skarpy,
nie bardzo wiem, gdzie posadzę żółtawego Patryka ,
ale jeszcze tak nie było, żeby się w końcu miejsce nie znalazło.
Marysiu, pamiętam, że zbierasz imienniki i Majka też.
Może z czasem trafimy na nie w sprzedaży, tyle nowości roślinnych co roku,
a jak nie to pomysł z chrzczeniem własnych siewek wart uwagi.

Nawiązując do dyskusji Janki i Majki dot. podłoża w kupowanych sadzonkach,
to faktycznie, sama zauważyłam, w większości są w torfie lub mieszance z torfem.
Jak dotąd, to chyba tylko w przypadku szkółki posadzone spotkałam się z jasną deklarację,
że nie używają torfu.
A zresztą, same kupujemy workowaną ziemię z torfem.
Bo jaki jest wybór np. u mnie na prowincji????
Dopiero po kilku pytaniach o ziemię beztorfową, sprowadzono ją do ogrodniczego w miasteczku.
Inna sprawa, że jej cena jest wyższa niż tej z torfem i nawozem .
Raczej nie ma motywacji do ochrony torfowisk (ekonomia i dostępność).

Mąż wygrabił trawnik, ja nawiozłam (nauczyłam się dość równomiernie rozsiewać )
i od razu zrobiło się ładniej.
Ustawiłam na trawniku stolik, położyłam na nim świeżo zrobioną przez siebie serwetkę
i ustawiłam kupionego w B. wrzośca - można pić kawusię .







I popatrzyłam na poniższą fotkę, tam widać, co mnie ostatnio uwiera.



Z tyłu, za świerkiem, otworzył się widok poza ogród przez zmianę żywopłotu.
Przyznam, że to przeszkadza, a na podrośnięcie cisów trochę trzeba poczekać.
Kupiliśmy dzisiaj kilka rolek wikliny na siatkę, mam nadzieję, że zauważę poprawę.

Rozkręcają się i u mnie ciemierniki, tu taki nn:



Przed dwoma ! edit: trzema laty kupowaliśmy wysyłkowo malutkie sadzonki ciemierników w sklepie w Lublinie,
z siedmiu, w tym roku zakwitną u mnie 4, kwiatów niewiele, ale można byłoby sprawdzić zgodność odmianową, gdyby zachowały się w ziemi znaczniki .
To jeden z nich (po analizie zamówienia prawdopodobnie Double Slaty Blue).



ładnie rozrosły mi się różowe śnieżniki.

W Wojsławicach widziałem liliowiec " Sylwia" od mistrza Franczaka.
Kupić go chyba ciężko.

Eleganckie miejsce do wypoczynku! Zanim usiądziesz, załóż elegancką sukienkę i kapelusz! ni i eleganckie rękawiczki z koroneczki

Co do podłoża No nie ma u nas alternatywy. Jeszcze do nas nie dotarło, że powoli trzeba odchodzić od tego. Jak jest podłoże beztorfowe, to droższe i trzeba go szukać.
Ja biorę kompost przesiany lub ziemie liściową. Ale czasami potrzebuję coś do rozsad i co? Używam podłoża torfowego.

Ja pierwsze myślałam że o za duży trawnik chodzi

Szklarenki odrobinę zazdroszczę,póki co musi mi wystarczyć mój foliaczek.Juz sobie wyobrażam Ciebie siedzącą przy stoliku …swoją drogą zdąża Ci się usiąść na spokojnie z kawką?

Fakt, podłoże beztorfowe droższe, ale czasami uda się kupić w dobrej cenie. W Mrówce kupiłam po niecałe 27 zł za worek 50 l., czyli w cenie podłoża uniwersalnego z torfem.
Ela, widzę, że jesteś już przygotowana do sezonu Ja mam jeszcze trochę roboty, ale idę do przodu.

Ja nie pamiętam kiedy kupowałam jakąkolwiek ziemię. Do siewów i rozsad mam kompost i troszkę rodzimej ziemi, wyprażę w piekarniku i jest idealna, na wierzch posypuję piaskiem.

Kącik kawowy elegancki.
Mnie się nie chce wynosić kawy i czegoś tam na dwór, za dużo zachodu a w domku też muszę posiedzieć, zwłaszcze że kocice stęsknione czekają.

Elu jeśli chcesz mieć rośliny nazwane imionami wszystkich Twoich wnuków to chyba nie ma innej rady jak zacząć nadawać imiona siewkom np. ciemierników. Możecie to np. zrobić jak u Was będą i uroczyście nadać wybranym imiona, może być fajnie. Gdzieś na forum, chyba Żaneta (zanetatacz) nazywała imionami swoje siewki liliowców. Ciekawa jestem jak się mają okolice przytarasowe, czy tam już coś się dzieje?

Jurku, fajna podpowiedź, może się przydać Majce.
Gdybyś tak wiedział coś o Konstantym ...... .

Miłko, problem w tym, że jeszcze sobie nie wydziergałam koronkowych rękawiczek,
a w tych najczęściej używanych, gumowych, nie wypada do sukienki .
Żarty na bok, w roboczych ciuchach tam siadamy i przy tej serwetce jest ok .
Mam sporo swojego kompostu i regularnie używam w ogrodzie, już wyczerpałam zapasy.

Danuśka, jaki za duży trawnik ????!!!! to chyba tak na fotce wygląda.
A ja czuję się już o wiele lepiej, bo teraz płot już nie taki ażurowy.



Gosiu a wyobraź sobie, że przysiadam na ławeczkach, huśtawce czy tarasie.
Czasem sobie lubię popatrzeć, podumać, niekiedy fajne pomysły wychodzą z tego dumania .
To dlatego, co kilka kroków stoją u mnie takie proste siedziska .




A szklarenka bardzo przydatna.




Ewa, jeszcze tak nie było, żebym mogła powiedzieć, że wszystko zrobione,
ale zauważ, że sezon zaczynamy coraz wcześniej a może wcale go nie kończymy .

Maju, nie mam gdzie prażyć ziemi a bez prażenia można stracić wysiewy (zgorzel).
Pamiętam, że moja mama przynosiła taką fajną czarną ziemią po kretach z nadrzecznej łąki
i prażyła ją w blachach ustawionych na kuchni węglowej, potem była stosowana do wysiewów w inspekcie.
Ja lubię wynosić kawę albo herbatę do ogrodu (stąd czasem kubki w dziwnych miejscach ),
tyle że raczej chodzę z nią po ogrodzie niż siadam przy stole.

Iwonko, jak tylko pojawią się kwitnące ciekawie siewki, to będziemy chrzcić .
Widać, że ruszyły już rośliny na skarpie, ładnie zaczyna kwitnienie sesleria wiosenna.



Późno zaczęły na niej kwitnienie drobne krokusy, ale sadziłam je też późno, bo chyba w grudniu.
Mam dylemat, czy ściółkować na skarpie, ziemia pod ściółką nie wysycha, ale każda materia sypka spłynie, raczej nie przez deszcze, bo teraz ulewnych deszczy trudno się spodziewać, ale przez podlewanie z węża.



Liczę na szybki rozrost roślin, żeby jak najlepiej przykryły ziemię.
Dosiewana jesienią trawa już ruszyła, więc rozgrodziłam trochę zapory Inkowe.

Pod drzewami kwitną teraz dzikie kokorycze, może na zdjęciu nie są zbyt widoczne, ale w ogrodzie już tak. Są o tyle nie kłopotliwe, że po przekwitnięciu całkowicie zanikają.



Niepozornie kwitnie ciemiernik purpurowy.



I szpalerek białych ciemierników, z siewek (to chyba jakiś c. wschodni) posadzonych 4 (???) lata temu:

Elu prażyłam, bo już niczego nie wysiewam, normalnie na blasze lub w brytwannie w piekarniku elektrycznym, parę razy przemieszałam i zostawiałam w piekarniku do wystygnięcia. Teraz dostaję od córki sadzonki pomidorów, w tym roku mam mieć tylko 3-4 sztuki. Jeszcze mam zamrożone do przerobu, ale ile to potrzeba jedzenia na jedną osobę, nawet gotować mi się nie chce.